18 maja 2006 roku z rąk Systemu zginął Dimitrij Borovikov - działacz NS sXe z Sankt Petersburga, którego postać nierozerwalnie łączy się z historią grup Mad Crowd i BTO prowadzących działalność skupiającą się na akcjach bezpośrednich. Dimitrij, mając niecałe 22 lata postanowił poświęcić swoje życie w walce nie tylko z "przyziemnymi" wrogami jego kraju, lecz z całym Systemem. Akcja milicji, podczas której Dimitrij został zastrzelony, w oficjalnej wersji miała na celu jego aresztowanie w związku z wieloma atakami na antyfaszystów i kolorowych imigrantów, które miały wtedy miejsce w Sankt Petersburgu. Milicjanci zeznają, że Dima został zastrzelony przez funkcjonariusza w obronie własnej, jednak dziwnym "przypadkiem" kula trafiła go w tył głowy. Krótko trwające śledztwo mające na celu wyjaśnienie okoliczności śmierci Dimitrija zostało niezwłocznie zamknięte.
'Dzień Pomsty' w Rosji, a także akcje solidarnościowe jak pikieta pod rosyjską ambasadą w Kijowie, o której wspominaliśmy w poprzedniej aktualizacji, czy bardziej 'symboliczne' jak chociażby wywieszanie przez kibiców białoruskiego Dynama Mińsk transparentu ku pamięci Dimy pokazują, że nacjonaliści w całej Europie pamiętają i pamiętać będą. R.I.P.
W ostatnim czasie europejscy nacjonaliści ponownie pokazali się na ulicach. 10 maja, w Atenach (Grecja) miała miejsce manifestacja przeciwko kolorowym imigrantom, którzy stają się w tym mieście coraz większym problemem. Na głównym placu w dzielnicy Omonia zebrało się prawie 200 osób z organizacji Złoty Świt oraz wszystkich ludzi, którzy mają dosyć czarnego rasizmu na ulicach swojego miasta. Na kontrmanifestację postanowili wyjść sami zainteresowani, czyli kolorowi bandyci do spółki z anarchistami, którzy aktualnie smęcą o domniemanej "współpracy nacjonalistów z policją". Prawda wygląda nieco inaczej, bowiem osłaniający legalną manifestację nacjonalistów policjmajstry były zmuszone interweniować do rzucających w nich różnymi przedmiotami anarchistów. Natomiast nacjonaliści, wykorzystując niepodzielną uwagę policji odchodzili na boki demonstracji by przeprowadzić kilka bogatych w mocne argumenty rozmów z kontrdemonstrantami, głównie tymi kolorowymi. Nazywanie korzystania z okazji "współpracą" potwierdza tylko niski poziom intelektualny anarchistów i reszty "antyrasistów" zwalczających jedynie biały rasizm, zapominając tym samym o czarnym.
Sama manifestacja dotarła na miejsce jej zakończenia, zaś z okien obecnych na trasie przemarszu budynków mieszkańcy Aten wyrażali swoje symboliczne poparcie.
W ubiegłą sobotę, na ulice Krakowa ponownie postanowili wyjść dewianci organizując kolejną "paradę równości". Oczywiście nie obyło się bez sprzeciwu mieszkańców Krakowa, w tym nacjonalistów. O godzinie 13:00 wyruszyły manifestacje Narodowego Odrodzenia Polski i Młodzieży Wszechpolskiej, mające na celu sprzeciw wobec wypełznięcia zboczeńców na ulice. Obydwie usiłowały zakłócić przebieg "parady równości", która rozpoczęła się o godzinie 14:00.
Wszechpolacy za pomocą łańcuchów przywiązali się do słupów, usiłując w ten sposób fizycznie zablokować przemarsz dewiantów. Ich akcję przerwali strażnicy miejscy wespół z policją, która niejednokrotnie nadużywała tego dnia swoich kompetencji.
Narodowcy z NOP usiłowali nie wpuścić pedałów na Rynek, wspólnie z kibicami praktycznie wszystkich trzech krakowskich klubów i innymi organizacjami. Trzymając transparenty-łopatki ze znanym logiem "Zakaz pedałowania" wznosili m.in. takie okrzyki jak prosty i wszystko wyjaśniający "Każdy to powie - nie chcemy gejów w Krakowie!". Kontrdemonstrantów zaatakowała policja, zatrzymując przy tym 15 osób.
Policyjna przemoc, która była tego dnia na porządku dziennym to temat, który warto poruszyć dokładniej. Media rozpisują się o "rzucających jajkami i krzesłami" nacjonalistach, jak zwykle "zapominając' wspomnieć o tym, co wywołało taki stan rzeczy. Zanim doszło do kontrataku nacjonalistów, policja bez danego im powodu zaczęła spychać ich tarczami i bić pałkami. Podczas spychania tarczami poszkodowany został 72-letni ksiądz, który także postanowił wyrazić swoje niezadowolenie z odbywającego się w Krakowie pokazu zboczeń. Konieczne było przewiezienie go do szpitala, zaś efekt policyjnych działań możecie obejrzeć na krótkim filmiku nakręconym telefonem. Przemoc stosowana była także wobec osób zatrzymanych. Dwóch piesków niepotrafiących obezwładnić jednego z kontrdemonstrantów poprosiło o pomoc trzeciego, który całym ciężarem ciała (do którego doliczyć należy wagę oporządzenia prewencji) rzucił się na zatrzymanego, poczym wokół niego zbiegło się jeszcze kilkunastu policjantów, by uniemożliwyć fotografowanie i filmowanie przebiegu tej akcji. Na całe szczęście, wszyscy zatrzymani zostali jeszcze tego samego dnia zwolnieni do domów.
Wszystkim obecnym na kontrdemonstracjach należą się brawa, bez względu na przynależność polityczną czy klubową. W takich sytuacjach wszelakie antagonizmy należy odłożyć na bok. I choć pedały ostatecznie dostały się na Rynek, wszyscy ich przeciwnicy pokazali jak powinno przeprowadzać się takie akcje. Szczególne uznanie należy się także tym, którzy do Krakowa przyjechali z innych zakątków Polski oraz osobom zatrzymanym. Stop homoseksualnej propagandzie i policyjnym prowokacjom!
W miniony weekend Kraków nie był jednak jedynym miastem, na którego ulice postanowili wyjść zboczeńcy. W niedzielę na ulicach Łodzi dewianci postanowili zaprezentować swój nowy fetysz, jakim jest zalepianie sobie ust plastrami. Wszystko to pod wzniosłą nazwą "Dzień milczenia", ciężko więc zrozumieć w jakim dokładnie celu. Przemilczenie zboczeń w przypadku osób, którym z danym zboczeniem jest dobrze i które zagraża tylko im jest jak najbardziej godne poparcia, po co więc organizować jakieś śmieszne pikiety? Jednak stało się, a jak wiadomo nachalna propaganda homosiów nie może pozostać bez odpowiedzi. Pamiętali o tym łódzcy nacjonaliści z koalicji ONR Brygada Łódzka i Łódzki Ruch Narodowy 'Szczerbiec', którzy w liczbie kilkunastu osób stawili się na miejscu pedalskiego zgromadzenia. Kontrpikieta, choć w sumie mało liczna, wzbudziła zainteresowanie i poparcie wielu mieszkańców Łodzi, w tym dwóch ciekawych postaci, którzy postanowili pokazać, iż pedalstwo nie ma czego szukać w budkach z kebabami.
Na Słowacji, zgodnie z zapowiedzią, 16 maja odbył się marsz przeciwko globalizacji i kapitalizmowi. Już na długo przed rozpoczęciem manifestacji, miejscowa policja starała się utrudnić dojazd na miejsce nacjonalistom, między innymi dokładnie rewidując każdy z nadjeżdżających do Koszyc autokarów. Sprawdzani byli wszyscy - kierowcy, ludzie jadący autobusami a nawet zwykli przechodnie. Koszyce stały się tego dnia istną oblężoną twierdzą, zaś wszechobecni policjanci przygotowali się niczym na najazd groźnych terrorystów. Obyło się jednak bez poważniejszych problemów i prowokacji ze strony policji.
Równo o godzinie 14:30 na miejscu zbiórki, którym była główna stacja kolejowa, zebrało się ponad 200 nacjonalistów. Można było zauważyć Autonomicznych Nacjonalistów, których stawiło się najwięcej, Dělnicką Stranę z Czech, osoby związane z prorodzinnym portalem Hlavu Hore czy ruch Mladých matičiarov. Manifestacja ruszyła zgodnie z planem i odbyła się bez jakichkolwiek problemów, także ze strony policji, która kilka godzin wcześniej była bardzo surowa. Marsz próbowała zakłócić drobna grupka antyfaszystów, co wyglądało nieco zabawnie, bowiem ich pikieta była sprzeciwem wobec antykapitalistycznego marszu. Marszu, który był wyrazem sprzeciwu dla systemu, z którym ponoć tak zaciekle walczą. Z tego co wiadomo, ich protest potrwał dosłownie kilkanaście sekund, bowiem po usłyszeniu polecenia jednego z policjantów o rozejściu się, antyfaszyści posłusznie się rozbiegli - i tyle ich tego dnia widziano.
Manifestacja zakończyła się na głównym placu w Koszycach, gdzie przedstawiciele obecnych na niej ruchów wygłosili przemówienia. W przemówieniach poruszono między innymi problem ludności ze wschodniego regionu Słowacji, upokarzanych przez swoich pracodawców oraz problem tamtejszych ludzi pracy, którym z miesiąca na miesiąc obniża się pensje czy w gorszych przypadkach zabiera stanowiska. Choć zebrane oddziały policji raczej nie utrudniały przemarszu i przemówień nacjonalistów, obecni dookoła marszu tajniacy fotografowali dosłownie każdego mieszkańca Koszyc, który odważył się nagrodzić przemówienia oklaskami. Jest to efekt prowadzonej od dłuższego kampanii mającej na celu nazywanie wszystkich nieprzychylnych obecnemu Systemowi osób "ekstremistami" i monitorowaniu ich "sprzymierzeńców".
Słowaccy nacjonaliści po raz kolejny pokazali społeczeństwu, że działają nie w swoim, ale w ogólnym interesie, dlatego też marsz w Koszycach można nazwać ich kolejnym sukcesem.
I to byłoby na tyle.
Na koniec poinformujemy jeszcze o kilku publicystycznych nowościach. Właśnie ukazał się drugi numer muzycznego zina Hate Speech - Voice of Pride, w którym na aż 128 stronach możecie się zapoznać z wywiadami przeprowadzonymi m.in. z Empire Falls, Anal Cunt, Brigade M, Hate for Breakfast, The Invasion, Short Cropped czy Freikorps. Oprócz tego relacje, recenzje oraz kilka artykułów. Wszystko to za 7 zł, pytajcie w cenionych dystrybucjach w kraju.
Wokalista grup WhiteWash i Straightlaced Nightmare niestety zakończył działalność wydawniczą związaną z zinem United & Pissed. Postanowił za to urochomić elektroniczną wersję, na którą stopniowo wrzucać będzie wywiady i inne materiały, które dotychczas znalazły się we wszystkich sześciu numerach U&P. Odnośnik do e-wersji tutaj.
Zapowiadane w zeszłym roku pismo Zadruga, ze względów niezależnych od wydawców nie ujrzy jednak światła dziennego. Dobrą wiadomością jest jednak fakt, że wszystkie materiały, które miały się w nim znaleźć zostaną opublikowane w internecie. Wywiady z zespołami a także resztę muzycznej części "zagarnął" zaprzyjaźniony z nami zin OKOP. Już teraz, na e-wersji OKOPu możecie zapoznać się z wywiadem z cenioną wytwórnią Strong Survive Records oraz jej planami wydawniczymi.
'Dzień Pomsty' w Rosji, a także akcje solidarnościowe jak pikieta pod rosyjską ambasadą w Kijowie, o której wspominaliśmy w poprzedniej aktualizacji, czy bardziej 'symboliczne' jak chociażby wywieszanie przez kibiców białoruskiego Dynama Mińsk transparentu ku pamięci Dimy pokazują, że nacjonaliści w całej Europie pamiętają i pamiętać będą. R.I.P.
W ostatnim czasie europejscy nacjonaliści ponownie pokazali się na ulicach. 10 maja, w Atenach (Grecja) miała miejsce manifestacja przeciwko kolorowym imigrantom, którzy stają się w tym mieście coraz większym problemem. Na głównym placu w dzielnicy Omonia zebrało się prawie 200 osób z organizacji Złoty Świt oraz wszystkich ludzi, którzy mają dosyć czarnego rasizmu na ulicach swojego miasta. Na kontrmanifestację postanowili wyjść sami zainteresowani, czyli kolorowi bandyci do spółki z anarchistami, którzy aktualnie smęcą o domniemanej "współpracy nacjonalistów z policją". Prawda wygląda nieco inaczej, bowiem osłaniający legalną manifestację nacjonalistów policjmajstry były zmuszone interweniować do rzucających w nich różnymi przedmiotami anarchistów. Natomiast nacjonaliści, wykorzystując niepodzielną uwagę policji odchodzili na boki demonstracji by przeprowadzić kilka bogatych w mocne argumenty rozmów z kontrdemonstrantami, głównie tymi kolorowymi. Nazywanie korzystania z okazji "współpracą" potwierdza tylko niski poziom intelektualny anarchistów i reszty "antyrasistów" zwalczających jedynie biały rasizm, zapominając tym samym o czarnym.
Sama manifestacja dotarła na miejsce jej zakończenia, zaś z okien obecnych na trasie przemarszu budynków mieszkańcy Aten wyrażali swoje symboliczne poparcie.
W ubiegłą sobotę, na ulice Krakowa ponownie postanowili wyjść dewianci organizując kolejną "paradę równości". Oczywiście nie obyło się bez sprzeciwu mieszkańców Krakowa, w tym nacjonalistów. O godzinie 13:00 wyruszyły manifestacje Narodowego Odrodzenia Polski i Młodzieży Wszechpolskiej, mające na celu sprzeciw wobec wypełznięcia zboczeńców na ulice. Obydwie usiłowały zakłócić przebieg "parady równości", która rozpoczęła się o godzinie 14:00.
Wszechpolacy za pomocą łańcuchów przywiązali się do słupów, usiłując w ten sposób fizycznie zablokować przemarsz dewiantów. Ich akcję przerwali strażnicy miejscy wespół z policją, która niejednokrotnie nadużywała tego dnia swoich kompetencji.
Narodowcy z NOP usiłowali nie wpuścić pedałów na Rynek, wspólnie z kibicami praktycznie wszystkich trzech krakowskich klubów i innymi organizacjami. Trzymając transparenty-łopatki ze znanym logiem "Zakaz pedałowania" wznosili m.in. takie okrzyki jak prosty i wszystko wyjaśniający "Każdy to powie - nie chcemy gejów w Krakowie!". Kontrdemonstrantów zaatakowała policja, zatrzymując przy tym 15 osób.
Policyjna przemoc, która była tego dnia na porządku dziennym to temat, który warto poruszyć dokładniej. Media rozpisują się o "rzucających jajkami i krzesłami" nacjonalistach, jak zwykle "zapominając' wspomnieć o tym, co wywołało taki stan rzeczy. Zanim doszło do kontrataku nacjonalistów, policja bez danego im powodu zaczęła spychać ich tarczami i bić pałkami. Podczas spychania tarczami poszkodowany został 72-letni ksiądz, który także postanowił wyrazić swoje niezadowolenie z odbywającego się w Krakowie pokazu zboczeń. Konieczne było przewiezienie go do szpitala, zaś efekt policyjnych działań możecie obejrzeć na krótkim filmiku nakręconym telefonem. Przemoc stosowana była także wobec osób zatrzymanych. Dwóch piesków niepotrafiących obezwładnić jednego z kontrdemonstrantów poprosiło o pomoc trzeciego, który całym ciężarem ciała (do którego doliczyć należy wagę oporządzenia prewencji) rzucił się na zatrzymanego, poczym wokół niego zbiegło się jeszcze kilkunastu policjantów, by uniemożliwyć fotografowanie i filmowanie przebiegu tej akcji. Na całe szczęście, wszyscy zatrzymani zostali jeszcze tego samego dnia zwolnieni do domów.
Wszystkim obecnym na kontrdemonstracjach należą się brawa, bez względu na przynależność polityczną czy klubową. W takich sytuacjach wszelakie antagonizmy należy odłożyć na bok. I choć pedały ostatecznie dostały się na Rynek, wszyscy ich przeciwnicy pokazali jak powinno przeprowadzać się takie akcje. Szczególne uznanie należy się także tym, którzy do Krakowa przyjechali z innych zakątków Polski oraz osobom zatrzymanym. Stop homoseksualnej propagandzie i policyjnym prowokacjom!
W miniony weekend Kraków nie był jednak jedynym miastem, na którego ulice postanowili wyjść zboczeńcy. W niedzielę na ulicach Łodzi dewianci postanowili zaprezentować swój nowy fetysz, jakim jest zalepianie sobie ust plastrami. Wszystko to pod wzniosłą nazwą "Dzień milczenia", ciężko więc zrozumieć w jakim dokładnie celu. Przemilczenie zboczeń w przypadku osób, którym z danym zboczeniem jest dobrze i które zagraża tylko im jest jak najbardziej godne poparcia, po co więc organizować jakieś śmieszne pikiety? Jednak stało się, a jak wiadomo nachalna propaganda homosiów nie może pozostać bez odpowiedzi. Pamiętali o tym łódzcy nacjonaliści z koalicji ONR Brygada Łódzka i Łódzki Ruch Narodowy 'Szczerbiec', którzy w liczbie kilkunastu osób stawili się na miejscu pedalskiego zgromadzenia. Kontrpikieta, choć w sumie mało liczna, wzbudziła zainteresowanie i poparcie wielu mieszkańców Łodzi, w tym dwóch ciekawych postaci, którzy postanowili pokazać, iż pedalstwo nie ma czego szukać w budkach z kebabami.
Na Słowacji, zgodnie z zapowiedzią, 16 maja odbył się marsz przeciwko globalizacji i kapitalizmowi. Już na długo przed rozpoczęciem manifestacji, miejscowa policja starała się utrudnić dojazd na miejsce nacjonalistom, między innymi dokładnie rewidując każdy z nadjeżdżających do Koszyc autokarów. Sprawdzani byli wszyscy - kierowcy, ludzie jadący autobusami a nawet zwykli przechodnie. Koszyce stały się tego dnia istną oblężoną twierdzą, zaś wszechobecni policjanci przygotowali się niczym na najazd groźnych terrorystów. Obyło się jednak bez poważniejszych problemów i prowokacji ze strony policji.
Równo o godzinie 14:30 na miejscu zbiórki, którym była główna stacja kolejowa, zebrało się ponad 200 nacjonalistów. Można było zauważyć Autonomicznych Nacjonalistów, których stawiło się najwięcej, Dělnicką Stranę z Czech, osoby związane z prorodzinnym portalem Hlavu Hore czy ruch Mladých matičiarov. Manifestacja ruszyła zgodnie z planem i odbyła się bez jakichkolwiek problemów, także ze strony policji, która kilka godzin wcześniej była bardzo surowa. Marsz próbowała zakłócić drobna grupka antyfaszystów, co wyglądało nieco zabawnie, bowiem ich pikieta była sprzeciwem wobec antykapitalistycznego marszu. Marszu, który był wyrazem sprzeciwu dla systemu, z którym ponoć tak zaciekle walczą. Z tego co wiadomo, ich protest potrwał dosłownie kilkanaście sekund, bowiem po usłyszeniu polecenia jednego z policjantów o rozejściu się, antyfaszyści posłusznie się rozbiegli - i tyle ich tego dnia widziano.
Manifestacja zakończyła się na głównym placu w Koszycach, gdzie przedstawiciele obecnych na niej ruchów wygłosili przemówienia. W przemówieniach poruszono między innymi problem ludności ze wschodniego regionu Słowacji, upokarzanych przez swoich pracodawców oraz problem tamtejszych ludzi pracy, którym z miesiąca na miesiąc obniża się pensje czy w gorszych przypadkach zabiera stanowiska. Choć zebrane oddziały policji raczej nie utrudniały przemarszu i przemówień nacjonalistów, obecni dookoła marszu tajniacy fotografowali dosłownie każdego mieszkańca Koszyc, który odważył się nagrodzić przemówienia oklaskami. Jest to efekt prowadzonej od dłuższego kampanii mającej na celu nazywanie wszystkich nieprzychylnych obecnemu Systemowi osób "ekstremistami" i monitorowaniu ich "sprzymierzeńców".
Słowaccy nacjonaliści po raz kolejny pokazali społeczeństwu, że działają nie w swoim, ale w ogólnym interesie, dlatego też marsz w Koszycach można nazwać ich kolejnym sukcesem.
I to byłoby na tyle.
Na koniec poinformujemy jeszcze o kilku publicystycznych nowościach. Właśnie ukazał się drugi numer muzycznego zina Hate Speech - Voice of Pride, w którym na aż 128 stronach możecie się zapoznać z wywiadami przeprowadzonymi m.in. z Empire Falls, Anal Cunt, Brigade M, Hate for Breakfast, The Invasion, Short Cropped czy Freikorps. Oprócz tego relacje, recenzje oraz kilka artykułów. Wszystko to za 7 zł, pytajcie w cenionych dystrybucjach w kraju.
Wokalista grup WhiteWash i Straightlaced Nightmare niestety zakończył działalność wydawniczą związaną z zinem United & Pissed. Postanowił za to urochomić elektroniczną wersję, na którą stopniowo wrzucać będzie wywiady i inne materiały, które dotychczas znalazły się we wszystkich sześciu numerach U&P. Odnośnik do e-wersji tutaj.
Zapowiadane w zeszłym roku pismo Zadruga, ze względów niezależnych od wydawców nie ujrzy jednak światła dziennego. Dobrą wiadomością jest jednak fakt, że wszystkie materiały, które miały się w nim znaleźć zostaną opublikowane w internecie. Wywiady z zespołami a także resztę muzycznej części "zagarnął" zaprzyjaźniony z nami zin OKOP. Już teraz, na e-wersji OKOPu możecie zapoznać się z wywiadem z cenioną wytwórnią Strong Survive Records oraz jej planami wydawniczymi.