czwartek, 19 listopada 2009

Zbliża się kolejna rocznica wprowadzenia w Polsce stanu wojennego, w wyniku którego śmierć poniosło wielu polskich patriotów i działaczy opozycyjnych - dokładna liczba ofiar po dzień dzisiejszy nie jest znana. Wielu bohaterów ginęło podczas starć na ulicach czy w zakładach pracy (m.in. 16 grudnia '81 w kopalni "Wujek"), inni zaś byli katowani i mordowani w specjalnym obozie dla internowanych, w latach 1981-82.
Winni wszystkich tych zbrodni do tej pory nie zostali osądzeni. Wielu ludzi straciło już nadzieję na doczekanie się sprawiedliwości. I choć o Grudniu'81 przypomina się co roku, polskojęzyczne media coraz rzadziej wspominają o fakcie, iż stan wojenny był najzwyklejszą w świecie zbrodnią, zaś jej winowajcy wciąż pozostają bezkarni.
W ramach upamiętnienia ofiar stanu wojennego, trwającego od 13 grudnia 1981 do 22 lipca 1983 roku, w całej Polsce odbędą się patriotyczne obchody:
Łódzcy nacjonaliści zrzeszeni w Łódzkim Ruchu Narodowym "Szczerbiec" oraz Brygadzie Łódzkiej ONR zapowiadają manifestację, która 13.XII odbędzie się w ich mieście. Szerszych informacji szukajcie na ich blogu - Narodowa Łódź. Zapraszamy do wzięcia w niej udziału.
Jak co roku, w nocy z 12 na 13 grudnia, pod domem gen. Jaruzelskiego (głównego winowajcy) w Warszawie odbędzie się protest antykomunistów, w którego skład wejdzie m.in. zapalenie zniczy. Niewykluczone, że podobnie jak w poprzednich latach, na kontrmanifestację postanowią wyjść tzw. "obrońcy generała", którzy będą się starali zakłócić przebieg obchodów. Apelujemy do potencjalnych uczestników by nie dali się sprowokować - nie trzeba chyba przypominać po czyjej stronie, zgodnie z tradycją, opowie się policja...
Natomiast wszystkim osobom, które nie będą w stanie stawić się w Łodzi lub w Warszawie przypominamy, by nie spędzały tego dnia bezczynnie - warto wziąć udział w oficjalnych obchodach organizowanych przez dane miasto, bądź po prostu wywiesić flagę w oknie/na balkonie, by w ten symboliczny sposób oddać hołd ofiarom komunistycznego reżimu. Ludzie związani z poprzednim systemem dalej sprawują wysokie stanowiska w państwie i będą się starali zrobić wszystko, by wybielić swoich kolegów. Niech nasza pamięć będzie nie tylko hołdem i wyrazem patriotyzmu, lecz także ukazaniem, iż nigdy nie będzie społecznego przyzwolenia na zakłamywanie naszej historii.

Ponieważ dwie poprzednie aktualizacje w pełni poświęciliśmy sporej części patriotycznych wydarzeń, które towarzyszyły naszemu Świętu Niepodległości, dzisiejsze pozostałe informacje zaczniemy od opisania akcji, którą 10 listopada zorganizowali nacjonaliści z Flandrii (Belgia).

We wtorkowy wieczór (10.11) aktywiści zrzeszeni w ruchach Nieuw-Solidaristisch Alternatief, KVHV, Jeune Nation oraz mogącym brzmieć dla nas nieco wesoło - Vlaams Huis, zorganizowali w miejscowości Gandawa demonstrację sprzeciwiającą się lewicowej przemocy. Demonstracja w dużej mierze była odpowiedzią na głośne wydarzenia, do których zaliczyć można m.in. obronę własnego życia przez Josue i absurdalny wyrok jaki został na niego nałożony (czytaj o sprawie na Radical Info), czy 'incydent' w Berlinie 10 października, kiedy to niemieccy antyfaszyści zaatakowali koktajlami mołotowa jeden z lokali, w którym spotykają się nacjonaliści, po czym wjechali rozpędzonym samochodem w grupę nacjonalistów chcących konfrontacji - jeden z nich dostał się wprost pod koła. O owym wydarzeniu i towarzyszących mu reakcjach niemieckich nacjonalistów w Berlinie pisaliśmy w aktualizacji z 17 października. Zgromadzeni na marszu w Gandawie zamierzali również ukazać swój sprzeciw wobec wybiórczości europejskich mediów, które prześcigają się w donoszeniu informacji o "rasistowskich atakach", natomiast temat lewicowej przemocy starają się przemilczeć lub wybielić. Choć manifestacja została zorganizowana dosyć spontanicznie, zgromadziła ona ponad 100 nacjonalistów. Szumnie zapowiadający swą kontrmanifestację antyfaszyści ograniczyli się do nalepienia kilku wlepek na trasie przemarszu.


W odpowiedzi na "Międzynarodowy dzień studenta" na Ukrainie ("święto" adekwatne do np. polskich Juwenaliów), który w rzeczywistości jest jedynie zbiorową libacją alkoholową i upadlaniem się młodych ludzi, autonomiczni aktywiści zorganizowali 15 listopada drugi Marsz zdrowej młodzieży we Lwowie. Pomimo niesprzyjającej pogody, do Lwowa zjechało się ponad 300 osób, które postanowiły okazać swój sprzeciw dla degeneracji ich narodu oraz alternatywę dla młodych ludzi, jaką jest zdrowy i sportowy tryb życia. Marsz odbył się pod hasłem "Idea nacji - przeciw degeneracji", a więc sprzeciwiano się wszelkim postawom patologicznym - alkoholizmowi, nałogowi tytoniowemu, narkotykom, lewicowej propagandzie oraz niezdrowej żywności (fast-foodom). Podczas marszu użyto pirotechniki, wznoszono nacjonalistyczne hasła, zaś po jego zakończeniu w jednym z przemówień powiedziano, iż zdrowa młodzież zawsze była siłą napędową zmian na Ukrainie.
Następne marsze zdrowej młodzieży odbędą się już w najbliższą sobotę, 21 listopada, w Czernihowie oraz Odessie, natomiast na przyszły miesiąc zapowiedziana jest kolejna akcja propagująca sport i zdrowy tryb życia - druga edycja nacjonalistycznego turnieju sztuk walki "Idu na vy!".


W minioną środę, 17 listopada, w Czechach i na Słowacji obchodzona była dwudziesta rocznica aksamitnej rewolucji, która w ówczesnej Czechosłowacji była początkiem końca systemu komunistycznego. Każdy z nas zdaje sobie sprawę, iż upadek jednego reżimu był narodzinami drugiego, tzw. "demokratycznego", który aktualnie, co pokazały ostatnie miesiące, swoje największe żniwo zbiera właśnie w Czechach. Postanowili przypomnieć o tym czescy nacjonaliści, którzy w liczbie 400 osób stawili się na miejscu oficjalnych obchodów rocznicowych. Wśród zgromadzonych nacjonalistów były także rodziny zatrzymanych i wciąż przetrzymywanych w aresztach aktywistów - rodzice zatrzymanych rozwinęli nad głowami transparent o treści "Puśćcie nasze dzieci", zaś wszyscy zgromadzeni wznosili okrzyki sprzeciwiające się rządowej klice. Akcja była legalnie zarejestrowana przez Partię Robotniczą (DS), jednak po niedługim czasie policja postanowiła ją rozwiązać - owe rozwiązanie polegało oczywiście na fizycznym ataku na demonstrantów. Doszło do poważnych starć na ulicach, w kilku częściach centrum Pragi. Policja zatrzymała łącznie 49 osób, którym zarzuca się atakowanie policji i niszczenie radiowozów.
17 listopada 1989 roku policja brutalnie zaatakowała pokojową demonstrację studentów. Równo dwadzieścia lat później, to samo spotkało pokojową demonstrację nacjonalistów. Historia lubi się powtarzać...

Film z zajść dostępny jest tutaj.

Tego samego dnia, w Bratysławie i Lipanach, słowaccy nacjonaliści zorganizowali dwie manifestacje opowiadające się za wolnością słowa i przekonań. Demonstracja w Bratysławie odbyła się pod nazwą "Pochód za wolnością" i odbyła się już drugi raz z rzędu, natomiast w Lipanach manifestowano pod hasłem "Ludzie przeciwko totalitaryzmowi". W obydwóch akcjach udział wzięli działacze Slovenskej Pospolitosti', NSS oraz aktywiści AN i Odporu.
Represje polityczne na Słowacji, podobnie jak w Czechach czy w Niemczech, każdego dnia przybierają coraz silniejsze formy. Zapewne każdy z was słyszał o rozbiciach nacjonalistycznych manifestacji, które miały miejsce w tym roku - 14 marca w Bratysławie oraz 8 sierpnia w Šarišských Michaľanach. To tylko wierzchołek góry lodowej, bowiem nacjonaliści stykają się z represjami każdego dnia - nikogo nie dziwią już naloty policji na koncerty (będące imprezami zamkniętymi), czy dowiadywanie się od swoich pracodawców o rozmowach z policją w sprawie "ekstremistycznych poglądów pracownika". Demokracja ukazuje swoje prawdziwe oblicze, które w najbliższym czasie zaleje całą Europę.

Na koniec wspomnimy o wciąż niemilknących echach manifestacji z okazji Święta Niepodległości, która przeszła 11 listopada ulicami Warszawy. Znana i nieceniona Gazeta Wyborcza, od dnia 9 listopada po dzień dzisiejszy napisała prawie 30 artykułów nt. marszu ONR. Bryluje w nich oczywiście Sewcio Blumsztajn, którego niebywale boli fakt liczby uczestników nacjonalistycznej manifestacji (ponad 500 osób), w przełożeniu na liczbę uczestników kontrdemonstracji (100 osób), na którą sam nakręcał w swoim piśmidełku. Na łamach najbardziej systemowego organu prasowego stale wypłakują się także antyfaszyści, którzy zostali zatrzymali po kontrdemonstracji i przeciwko którym wszelkie postępowania i tak zostaną umorzone. Kochany Sewcio na łamach swej gazety, która przy okazji drobnych starć kibiców z policją rozpisuje się o "stadionowych bandytach atakujących stróżów prawa", aktualnie ubolewa nad "brutalnością policji" tylko dlatego, iż zatrzymała ona jego "antysystemowych" pobratymców.
Oczywiście w żadnym wypadku nie cieszy nas fakt, iż kogoś zatrzymała policja - w przeciwieństwie do co poniektórych mamy swoje zasady. Wspominając o powyższej sytuacji chcemy jedynie przypomnieć niepisaną zasadę trzech prawd: prawdy, pół-prawdy i gówno-prawdy. Jak myślicie, drodzy czytelnicy, którą z wymienionych prawd reprezentuje Gazeta Wyborcza?