piątek, 28 listopada 2008

Długo oczekiwana reedycja zespołu Honor "1989-1999" jest już w sprzedaży. Na dwóch płytach znalazły się kompozycje z obydwu części albumów "To survive for victory". Cena to 60 zł + ewentualne koszty wysyłki. Pozycja obowiązkowa, której polecać nie trzeba. Pytajcie w śnieżnobiałych dystrybucjach na terenie kraju.

Skoro już o zakupach mowa, to cały czas możecie nabyć koszulki "Stop the hate - SEPARATE" z próbnej serii w rozmiarach M i L. Na grudzień zaplanowane jest wydanie pełnej rozmiarówki. Kontakt możecie złapać na http://www.eseswu.blogspot.com .
Wzór koszulki:

A teraz kilka informacji z kraju i ze świata:


Śpieszmy się kochać komunistów...
Czerwone misiaczki żelkowe mają nowe hobby, po wybudowaniu sobie willi, wyjeżdżaniu co rok na ekskluzywne wczasy do pięciogwiazdkowych hoteli w ciepłych krajach przyszła pora na zwiedzanie naszej polskiej gleby. W kalendarz kopnęła dzisiaj Helena Wolińska - stalinowska prokurator zamieszana m.in. w bezpodstawne uwięzienie 24 żołnierzy Armii Krajowej i w zabójstwo gen. Augusta "Nila" Fieldorfa. Jej czyny zostały nazwane w Polsce zbrodnią komunistyczną, która nie podlega przedawnieniu. Sama pani zbrodniarka grzejąc swój niezbyt zgrabny tyłek w Wielkiej Brytanii utrzymywała, iż jest niewinna zaś oskarżenia mają podłoże "polityczne i antysemickie". Pomimo prób IPN-u nie doszło do ekstradycji i osadzenia Helki w polskim więzieniu - jednak dobrze jest w dzisiejszych czasach należeć do pewnej nacji i cierpieć na ciągłe czerwienienie się. Mimo to Heluchna zaprzyjaźniła się z Kostuchą i mamy nadzieję, że postanowi przedstawić ją swoim wiadomym przyjaciołom.
Przy okazji warto wspomnieć, że od jutra polskie policmajstry z drogówki zapowiadają droższe mandaty. Trzeba przyznać, że jeden z najbardziej znanych piratów drogowych w RP - Bronek G. wiedział co robi postanawiając udać się na podziemne wczasy kilka miesięcy przed wprowadzeniem tego pomysłu w życie.


Żrą bogaci, "jedzą" biedni.
W jednym z zachodniopomorskich gimnazjów od dłuższego czasu prowadzi się segregację. Jednak nie tą wskazaną, czyli rasową a materialną. Uczniowie wywodzący się z bogatych rodzin w szkolnej stołówce mogą wybierać wśród kilku posiłków podawanych na eleganckich talerzach, zaś dzieci z rodzin ubogich muszą się "zadowolić" nędzną porcją podanej na plastikowym talerzu z firmy cateringowej. Dyrektor szkoły jak i wspaniali ludzie z opieki społecznej nie widzą jednak problemu i uznają sprawę za rozdmuchaną. "Rozdmuchana sprawa" miała jednak swoje małe odbicie, dobrze wyżywiony dyrektor na godzinach wychowawczych wyjaśniał uczniom, że o człowieku nie decyduje grubość portfela zaś to jakim jest człowiekiem. Niezmiernie żałujemy, że nie usłyszeliśmy tych słów na żywo, gdyż w ustach człowieka zajadającego się kawiorem i mającego głęboko gdzieś swoich niezamożnych uczniów musiały brzmieć co najmniej ciekawie.
Podobna mentalnie hołota zjeżdża się od dzisiaj do Moskwy. Ruszyły bowiem targi dla milionerów pod nazwą "Milionaire fair", na którym paniusie w biżuterii za minimalnie milion dolarów mogą się zapoznać z ofertą rzeczy, wczasów i innych atrakcji kierowanych dla najbogatszych. Organizatorzy szacują, że na targach zjawi się około 50 tysięcy bogaczy z całego świata, którzy (o czym dziwnym trafem nie raczą wspomnieć) swoimi ekskluzywnymi samochodami na moskiewskich ulicach mijać będą bezdomne dzieci, które przez brak ingerencji państwa w sytuację w rosyjskich domach dziecka wolą żyć na ulicy. Zarówno w/w dyrciowi, opiece antyspołecznej i bogatej klice życzymy kiełbasy firmy Constar w kakaowym oczku.


D**okratyczna "wolność słowa".
Ostatnimi czasy głośno jest o sytuacji w Czechach i istniejących w tym kraju nacjonalistycznych organizacjach. Analnogłowi z Koalicji Chrześcijańskich Demokratów i Zielonych żądają delegalizacji nacjonalistycznej Partii Robotniczej (DS) w związku z wyimaginowanym podejrzeniem żądających o "ekstremizm" tej partii. Wnioski o delegalizację Dielnickej Strany padły po jej proteście antycygańskim w Litvinovie, który notabene ma wysokie poparcie wśród tamtejszych mieszkańców. Wejście na cygańską dzielnicę (na której już drugi raz czekał niezbyt czysty komitet powitalny wyposażony m.in. w kije baseballowe i maczety) utrudniła policja, z którą doszło do zamieszek.
Czescy patrioci nie pierwszy raz spotykają się z szykanowaniem ich ruchu przez system. Całkiem niedawno siedmiu aktywistów dostało wyroki od 15 do 24 miesięcy więzienia za... trzymanie transparentu z nazwą ich ruchu 'Narodni Odpor', która została uznana przez policję za "nazistowską".
Tego samego dnia, w którym doszło do zamieszek w Litvinovie, na Słowacji zorganizowano pochód za wolnością słowa. Nie bez przyczyny wybrano akurat ten dzień - 17 listopada 1989 roku spacyfikowano w Czechosłowacji legalną demonstrację studentów, która była początkiem 'aksamitnej rewolucji'. Pomimo zniesienia komunistycznego ustroju, zarówno na Słowacji jak i w Czechach system dalej stosuje komunistyczne metody działania, czego dowodem może być chociażby mowa Ivana Langera (ministra spraw wewnętrznych), jakoby nie do przyjęcia było istnienie takiej partii jak DS, która w swej deklaracji jasno mówi "zero tolerancji dla postkomunistycznego systemu".
Na 6 grudnia zaplanowana jest demonstracja DS przeciwko delegalizacji ich partii. Oprócz jej działaczy udział w niej wezmą także zwykli Czesi, niezrzeszeni nacjonaliści, AN i NO. Wywiad z tymi ostatnimi możecie przeczytać w naszym zinie.
Z czeskimi aktywistami jesteśmy cały czas w kontakcie i o sprawie będziemy informować Was na bieżąco. Życzymy im powodzenia jak i tego, by komuniści z Czech zaczęli naśladować hobby polskich komuszków, o którym napisaliśmy wyżej.