piątek, 27 marca 2009

Cieszenie się z bycia białym miało swoje szczególne znaczenie w ubiegłym tygodniu, zaś jego wyszczególnienie przypadło -jak co roku- na dzień 21 marca. Owa data uznawana jest przez wszelakich bohaterów w walce z dyskryminacją za "dzień walki z rasizmem", stąd też śmieszne nawoływania do zwrócenia uwagi na "problem rasizmu", jednak od strony tylko formalnej. Dziwnym trafem każdy z bohaterów jako źródła rasizmu podaje niską pozycję społeczną, bądź braki w wiedzy. Żaden z nich nie spojrzy na murzyńskie getta w USA, kolorowych imigrantów na przedmieściach we Francji, czy muzułmański terroryzm, który coraz większe żniwa zbiera także w Europie.
Bycie dumnym ze swojego rasowego pochodzenia nie musi oznaczać rasizmu. W końcu duma nie jest nienawiścią bądź zawiścią. Częścią dumy, jest natomiast jej ukazywanie, stąd też manifestacje mające na celu odpowiedź na propagandę multikulturalizmu, czyli w skrócie obchodzenie Dnia Białej Dumy. W kanadyjskim Calgary biali aktywiści starli się z ponad 400-stu osobową demonstracją grupy Anti Racist Action, dając jednocześnie powód tej pociesznej grupie ludzi do wizyty u chirurga. Przed dalszymi operacjami plastycznymi na ulicach, antyrasistów uchroniła policja, która przerwała zajścia. Trzy osoby zostały aresztowane.


W Polsce, w tym roku niestety manifestacja w obronie Rasy się nie odbyła, natomiast działacze pomorskiego oddziału Obozu Narodowo-Radykalnego postanowili zorganizować tego dnia manifestację przeciwko komunizmowi i lewackiej propagandzie. Około 70 osób przeszło ulicami Gdańska wznosząc pronarodowe oraz antykoministyczne hasła. Data nie była przypadkowa, bowiem właśnie tego dnia obchodzimy zakończenie wojny polsko-bolszewickiej, która notabene zakończyła się zwycięstwem Polaków. Po zakończeniu manifestacji miało miejsce symboliczne podpalenie oraz utopienie czerwonej marzanny, by ukazać, że także Pani Wiosna nie przepada za komuszkami.
Pani Wiosna w Polsce ogólnie pokazała, iż nie darzy miłością bardzo wielu ludzi, w tym także szeroko znanych. W kilku miastach utopiono marzannę z twarzą Eriki Steinbach - ku jej złości, w polskich (nie niemieckich) rzekach.


Dzień wiosny to także okazja do zabawy. Zgodnie z zapowiedzią, w Lublinie odbył się koncert z udziałem m.in. znanych i lubianych The Gits. Donosy lewackich patałaszków nie pomogły i na koncercie sprzedano ponad 400 biletów. Co ciekawe, na tydzień po ogłoszeniu daty tego koncertu, homoseksualiści postanowili zorganizować bodajże czwartą edycję imprezy pod nazwą "Good Night White Pride". Oczywiście nie można domniemywać, że ustanowienie tego samego terminu miało jakiś związek, gdyż wiadomo nie od dzisiaj, że antyfaszyści są znani z heroizmu. Niestety tego dnia na ulicach Warszawy (czyli miasta, w którym miał miejsce koncert) kilku panów o nieokreślonej orientacji seksualnej, miało powody by powiedzieć "good night" białej dumie, jednak nie z perspektywy łożka a chodnika. Nie wiemy skąd bierze się eskalacja faszystowskiej przemocy, jak i nie zamierzamy jej gloryfikować, zwłaszcza, że informacje o usypiających nabyliśmy w sposób zwykłego zasłyszenia, nie wiedząc nawet gdzie. Wróćmy więc do koncertu w Lublinie, na którym to goszczące zespoły odegrały covery takich grup jak BTM czy Skrewdriver, zaś organizatorzy ze względu na sukces pierwszej tego typu imprezy, planują kolejne, być może jeszcze w tym roku.



Pozostałe informacje, już niekoniecznie z 21 marca:


Wykształcenie rehabilitowane.
Policjamstry z Wrocławia zatrzymali dwóch fałszerzy dokumentów, którzy bardzo starannie zadbali o swoje wykształcenie. Od kilku lat w jednym z wrocławskich magazynów przechowywali fałszywe paszporty, prawa jazdy czy dokumenty potrzebne do wzięcia kredytu. Wystawiali także tytuł magistra, jak i sami go posiadali. Problem jednak w tym, że owy tytuł sygnowany był podpisem doktora rehabilitowanego, nie zaś habilitowanego jak mogłoby się wydawać. Fałszerzom grozi teraz do 6 lat więzienia, jakby nie patrzeć za głupotę. Może krótką odsiadkę potraktują właśnie jako rehabilitację?


Przez naklejki do IV Rzeszy.
Nigdy Więcej, antyfaszystowskie stowarzyszenie przyjaciół śp. Simona Mola ponownie bije na alarm. Tym razem chodzi o rasistowskie wlepki, które od kilku dni pojawiają się na ulicach Bielsko-Białej, notabene miasta o najładniej brzmiącej nazwie. Jedna z lokalnych stacji telewizyjnych poświęciła temu tragicznemu wydarzeniu kilka antenowych minut, które wspaniale wykorzystał jeden z przedstawicieli NW, pokazujący w jaki sposób można zdrapać wlepkę. Mieszkańcy Bielko-Białej zostali więc nauczeni zwalczania neonazistowskiej rewolucji, tak więc nie musimy się martwić, że neonaziści zostaną radnymi w tym mieście.


Na koniec, by nie zarzucano nam rasizmu, poprzez używanie w aktualizacjach słowa "biały" wspomnimy o tym, że najwspanialsza partia w Polsce - Sojusz Lewicy Demokratycznej, w wyborach do europarlamentu zamierza wystawić czarnoskórego kandydata. Jak widać zachłyśnięcie się zwycięstwem Osamy, czy tam Obamy w wyborach prezydenckich w USA daje się lewituchom we znaki. Niepotrzebnie. Zaś skoro już o tych milusińskich wspominamy, to na koniec by PRLowskiej nowej świeckiej tradycji stało się zadość, aktualizację zakończymy miłym obrazkiem. Nie jest on przypadkowy, gdyż dla pejsatej ludności długonosowej przypomina on "zajadłą antysemicką propagandę z czasów nazistowskich". Chodzi o satyryczny rysunek Pata Oliphanta przedstawiający gwiazdę dawida niczym piranię zmierzającą na palestyńską kobietę z dzieckiem. Z pozdrowieniami dla tych, którzy lubują się w działaniach z czasów nazistowskich (o dziwo, nie chodzi nam o satyrycznych rysowników), wklejami go poniżej: