poniedziałek, 7 września 2009

W przyszłym miesiącu Irlandczycy ponownie będą mieli okazję wziąć udział w referendum, w którym zdecydują czy chcą przyjęcia Traktatu Lizbońskiego. Poprzednie referendum zakończyło się zwycięstwem przeciwników Traktatu - "NIE" powiedziało 53% głosujących. Dla euroentuzjastów był to szok nie do przełknięcia i to do tego stopnia, iż demokratyczny wybór Irlandczyków postanowiono odrzucić. Europarlament, który mieni się "obrońcą demokracji" i wsławia się dyrektywami dla wszystkich państw członkowskich UE, w których to poucza o tym, co jest demokratyczne, a co nie, w momencie gdy dzięki lansowanej przez nich demokracji zapadł nieodpowiadający im wynik, postanowił zrobić wszystko by go nie uznać. Ostatecznie zdecydowano, iż referendum należy powtórzyć, gdyż Irlandczycy najwidoczniej działali pod wpływem niezrozumiałych fobii i ich wybór był nierzetelny. Przy okazji okazało się, że obrońcami demokracji w Europarlamencie są jedynie politycy uchodzący za eurosceptyków, bądź nie zgadzający się z założeniami demokratycznego systemu.
Poparcie dla Traktatu Lizbońskiego wśród Irlandczyków wciąż spada i wg. przedwyborczych prognoz aktualnie wynosi niecałe 46%. Najprawdopodobniej referendum w sprawie zatwierdzenia Traktatu zakończy się tak jak poprzednio, czyli jasnym i zdecydowanym odrzuceniem.
Traktat Lizboński, zwany też Traktatem z Lizbony to międzynarodowa umowa zakładająca reformację Unii Europejskiej. Został on spisany w obszernej księdze przez profesorów o liberalnych i lewicowych zapatrywaniach. Jest to księga pisana typowo naukowym językiem i nie licząc osób z odpowiednimi kwalifikacjami, jest on praktycznie nie do zrozumienia. Problem ze zrozumieniem całości księgi mają także autorzy, gdyż każdy z profesorów używał diametralnie innych określeń. Nieoficjalnie wiadomo, iż ponad 3/4 entuzjastów przyjęcia Traktatu w ogóle się z nim nie zapoznało, lub nie potrafi powiedzieć czego dotyczy.
Więcej o dyktatorskich metodach Europarlamentu, oraz zamieszaniu wokół referendum w Irlandii zobaczyć możecie tutaj: LINK.

Ostatni weekend minął w Europie pod znakiem kilku nacjonalistycznych demonstracji, na których to skupimy teraz swoją uwagę.

W sobotę, 5 września w Birmingham (Anglia) doszło do zamieszek pomiędzy białymi nacjonalistami, a muzułmańską "mniejszością". English Defence Leauge (Liga Obrony Anglii) zorganizowała manifestację przeciwko wciąż rozrastającemu się muzułmańskiemu fundamentalizmowi, który swoje szczególne żniwo zbiera właśnie w Wielkiej Brytanii. Na kontrmanifestację wyszli ci, przeciwko którym skierowany był ów protest, czyli "miejscowi" muzułmanie razem z czarnoskórymi. Do walk doszło w okolicach głównej stacji kolejowej, gdzie w ruch poszły butelki oraz inne znajdujące się w pobliżu przedmioty. Chwilę później miało miejsce bezpośrednie starcie, zaś muzułmańscy bojówkarze w drodze odwrotu zniszczyli jeden z autobusów (czyżby był pomalowany na biało?). Według mediów i policji, w starciach uczestniczyło ponad 250 osób, zaś zatrzymano 30 - w większości są to muzułmanie.


Nieugięciem i upartym dążeniem do celu, w poprzednim tygodniu wykazali się autonomiczni nacjonaliści z Niemiec. Dzięki pisemnym skargom do kilku instytucji, udało się przywrócić zgodę na 'Antikriegstag' w Dortmundzie. Dwa dni przed 5-tym września, czyli planowaną datą manifestacji, organizatorzy ogłosili iż wysyłane wcześniej zaproszenia są jednak aktualne. W Dortmundzie stawiło się ponad 800 aktywistów, w tym gości z zagranicy. Co prawda władze nie zgodziły się na przemarsz przez miasto, jednak sam fakt, iż do Dortmundu zawitali nacjonaliści jest godny uznania i zapewne nie był na rękę ani policji, ani władzom czy szerzej rozumianym przeciwnikom 'Antikriegstagu'. Wielki wiec odbywał się na jednym z parkingów w centrum miasta, demonstranci rozwinęli flagi i transparenty, zaś na specjalnie przygotowanym wozie z podłączonym profesjonalnym nagłośnieniem swój głos zabierali przedstawiciele ugrupowań, którzy stawili się w Dortmundzie. Przemawiali także goście z Belgii, Czech, Bułgarii, Rosji oraz Holandii. W swych przemowach zaznaczali, iż wszystkie europejskie narody winny prowadzić ze sobą współpracę i razem sprzeciwiać się imperializmowi. Wspominano również, iż w czasach globalnego zagrożenia imperializmem, nacjonaliści powinni wyrażać poparcie dla walki Palestyńczyków o niepodległość ich kraju.
Środowiska antyfaszystowskie i lewicowe zorganizowały tego dnia kilka kontrmanifestacji, jednak 'Antikriegstag' przebiegł bez jakichkolwiek zakłóceń ze strony przeciwników. Następna manifestacja odbędzie się w przyszłym roku.


Tego samego dnia, niemieccy nacjonaliści wyszli na ulice w mieście Neuruppin, czyli miejscowości, w której planowo miał się odbyć alternatywny marsz w przypadku całkowitego zakazu manifestowania w Dortmundzie. Z powodu zbyt późnego przywrócenia zgody na 'Antikriegstag', organizatorzy manifestacji w Neuruppin uznali, iż jej zorganizowanie będzie dobrym rozwiązaniem dla okolicznych aktywistów, którzy z różnych powodów nie będą w stanie stawić się w Dortmundzie. Na miejscu stawiło się 200 nacjonalistów, którzy po przemówieniach dotyczących celu manifestacji i sprzeciwu wobec represji politycznych, przeszli przez miasto pod hasłem "Gegen krieg und Imperialismus" ("Przeciwko wojnie i imperializmowi").


Jakie zagadnienia nie różniłyby Niemców i Polaków, uważamy, iż świetne zorganizowanie i wspomniane nieugięte dążenie do celu zasługuje na nasze uznanie. Gratulujemy niemieckim nacjonalistom udanych akcji i życzymy powodzenia w dalszej walce, zwłaszcza, że walczymy przecież o to samo.

Dobrym przykładem ponownie świecą ukraińscy autonomiści. W ubiegłą niedzielę, w miejscowości Chmielnickij odbył się kolejny Marsz Zdrowej Młodzieży sprzeciwiający się alkoholizmowi, narkomanii i wszelakim używkom. Propagowano natomiast Straight Edge, czyli zdrowy i sportowy tryb życia. Wznoszono okrzyki takie jak: "Zdrowa młodzież - zdrowa przyszłość!", "Młodzież - na stadiony!", czy "Stop degeneracji narodu". W marszu wzięło udział ok. 100 uczestników. To już kolejny z rzędu tego typu marsz na Ukrainie, można powiedzieć, że ruch sXe "zdominował" ruchy autonomicznych nacjonalistów na wschodzie, czego przykładem mogą być nie tylko Ukraińcy ale i Białorusini, czy Rosjanie, o których zresztą możecie przeczytać w naszym zinie. Marsze Zdrowej Młodzieży, jak i imprezy sportowe organizowane przez ukraińskich nacjonalistów będą się odbywać cyklicznie.


Dzień wcześniej, autonomiczni nacjonaliści z Kijowa zorganizowali akcję ekologiczną, jaką było wysprzątanie Wzgórza Zamkowego położonego nieopodal ich miasta. Wzgórze Zamkowe od pewnego czasu stało się miejscem spotkań antyfaszystów i innych degeneratów, dlatego też pracy było sporo. Nacjonaliści zebrali kilkadziesiąt pełnych worków z pustymi butelkami, strzykawkami i innymi odpadami.
Cieszymy się, że nacjonaliści w całej Europie zaczynają dostrzegać, iż to właśnie dzięki ekologii przyczyniamy się do rozwoju naszych Ojczyzn, których główną podporą jest przyroda. Podobne akcje powoli zawitują też do Polski i mamy nadzieję, iż ta tendencja nie tylko się utrzyma, ale i stanie się normą.

9 września mijają równo trzy miesiące, od momentu zatrzymania na początku czerwca dziesięciu czeskich nacjonalistów. Pięciu z nich dalej przebywa w areszcie, zaś wobec jednego z nich - Michala Moravca niedawno zapadł wyrok trzech lat pozbawienia wolności za tekst, którego użył w jednej z piosenek zespołu Imperium (więcej info w aktualizacji z dnia 18 sierpnia). Na najbliższą sobotę, czescy aktywiści skupieni w ruchach AN i Narodni Odpor zaplanowali protest pod aresztem w Brnie, gdzie cały czas przetrzymywani są nacjonaliści oskarżeni o "działalność w gangu organizującym koncerty". Protest będzie również wyrazem sprzeciwu wobec represji, którym każdego dnia poddawani są patrioci z Czech.

Svobodu politickým vězňům! Wolność więźniom politycznym!